DzidaZawodnik napisał/a:
Myślę, że jak Ci pomaga kilkadziesiąt osób to góra 2 dni.
Po za tym brak wam samokrytyki, aby doprawić waszemu dziełu ręce i nogi zanim ujrzy światło dzienne, ewentualnie wyjebać je do pieca, gdy nie potraficie urzeczywistnić, może i dobrej, wizji. Zamiast tego wydajecie lipę, bo "chuj tam", w końcu komuś na pewno się spodoba i zawsze coś hajsu wpadnie.
DzidaZawodnik, myślę, że jest różnica między konstruktywną krytyką, na którą trzeba być otwartym, a sfrustrowanym hejterem takim jak Ty, przed którym wypada się bronić, albo go ignorować.
Gdybyś chociaż przeczytał opis to już byś wiedział, że film brał udział w "48 Hour Film Project".
A jakbyś był minimalnie rzetelny i chciał się przygotować do dyskusji i konstruktywnej krytyki to
zanim byś zaczął sączyć jad, to najpierw byś poczytał jaka jest idea 48H Film Project.
To festiwal, w którym uczestnicy losują gatunek filmu i kilka innych elementów składowych, które muszą się tam znaleźć.
Cała idea polega na tym, że trzeba zrobić cały film
od zera równo w maksymalnie
48 godzin, łącznie z ustawieniem planu, przygotowaniem aktorów do roli, przygotowaniem całej ekipy (dźwiękowców, operatorów, etc.), nagraniem wszystkich zaplanowanych ujęć, zmontowaniem tego wszystkiego, postprodukcji, udźwiękowieniem itd... ale rozumiem, że dla ciebie to bułka z masłem. Sam byś to pewnie zrobił lepiej swoim smartfonem w przerwie między łapaniem pokemonów.
Nie chodzi zatem o to aby film był idealny. Z uwagi na ograniczoną ilość czasu, film ma być zrobiony
możliwie najlepiej.
To praca na żywioł, skok na głęboką wodę - cała istota, sens i klimat festiwalu. O to w tym wszystkim chodzi, że filmy nie są idealne.
Gdybyś też nie był ignorantem i poczytał trochę o istocie projektu to wiedziałbyś, że uczestnicy nie mają z tego żadnych korzyści finansowych.
Bycie otwartym na krytykę jest bardzo ważne, ale nie wtedy gdy ma się do czynienia ze sfrustrowanym ignorantem, któremu nawet nie chciało się przygotować do dyskusji tylko wali jadem na oślep.
Dlatego dalsza dyskusja z tobą nie ma sensu.