Wysłany:
2015-02-04, 12:32
, ID:
3788977
2
Zgłoś
W sumie to nawet pokazuje prawdę o anglikach. "we don't need no education" przyjęli chyba sobie dość poważnie, na prawdę, żeby porozmawiać na poziomie o strefie dokonań naukowych czy technologicznych w Anglii trzeba rozmawiać z osobą po collage/universytet. Anglicy maja w życi edukację, typowego anglika z ulicy można zagiąć pytaniem ile to jest 2+2x2, oczywiście powiedzą, że to 8 a nie 6, gdy się im wspomni, że istnieje coś takiego jak zasady wykonywania działań to Cię wyśmieją i powiedzą, że coś takiego nie istnieje, bądź powiedzą, że to w PL jakaś dziwna matematyka jest. Inżyniera elektronika zagniesz tym, że wiesz co to elektrostatyka bądź rozróżniasz Volty od Amperażu (ale skąd to wiesz, przecież to wiedza na poziomie uniwerku?!). Większość nie zna podstaw biologii czy anatomii wskazując na nerki i mówiąc, że boli ich jelito bo za dużo piwa wypili w pubie... Większość ludzi po 20 roku życia z którymi rozmawiałem, wiedziała więcej o tyłku Kim Kardashian niż o lądowaniu Rosetty na komecie.
Sam nie mówię, że jestem jakoś wysoko wykształcony, skończyłem technikum ale wciąż próbuję się doedukować, kontynuuje kursy i próbuję się dostać na studia w UK ale gdy o tom mówię anglikom bardziej odpowiadają "po co Ci to, przecież ta wiedza Ci się nie przyda w życiu codziennym"... może i nie przyda mi się większe 50% co nie zmienia faktu, że gdy spotykam osobę, która skończyła jakąś szkołę czuję się normalnie usatysfakcjonowany, że posiadam pewną wiedzę, mogę się nią z kimś podzielić i porozmawiać choćby o najnowszych odkryciach naukowych niż gadać o dupie Maryny z wczorajszego TV.
Tak więc cieszcie się, że otrzymaliście rozszerzony poziom wiedzy w waszych szkołach bo w niektórych miejscach możecie się poczuć jak w Idiokracji...