Pewnie pojechała z nim do szpitala, popłakała nad nim, on jej wybaczył, zaiskrzyło między nimi, umówili się, wyruchali się, zrobił jej dziecko, musiała sprzedać Z4kę, on z uszczerbkiem na zdrowiu nie utrzymał się na stanowisku pracy z której został zwolniony, ona w domu z piątką dzieciaków, on bezrobotny chleje na umór i napierdala ją po powrocie do domu winiąc ja za połamanie nogi.
Nie to nie moja sytuacja z życia, ale kogoś napewno. Teraz już tej głupiej pizdy z agresora