Wysłany:
2016-03-01, 0:40
, ID:
4459779
Zgłoś
"major" Zbysław Raczkiewicz
z jego oświadczenia:
Oświadczam, iż okres okupacji niemieckiej od 1939 r. do sierpnia 1944 spędziłem z rodzicami w Pobołowicach gmina Żmudź pow. Chełm – Lubelski. W 1942 r. wstąpiłem do Armii Krajowej ps. „Orzeł”
Od początku 1942 r. pracowałem w Nadleśnictwie Państwowym w Pobołowicach w charakterze praktykanta. W czasie mojej praktyki w lesie w „Uroczysku haliczańskim” pod koniec 1942 r. natknąłem się na zamaskowany „bunkier” w którym przechowywało się 42 Żydów. Żydzi nie obawiali się mnie, gdyż niektórzy mnie znali jak również mojego Ojca, bowiem już wcześniej mój Ojciec zaopatrywał Ich w żywność. Żydzi w okresie od 1942 do 20 lipca 1944 r. zwykle w kilka osób wieczorem przychodzili do naszego domostwa i zaopatrywali się w żywność. Nasze zabudowania były położone w pobliżu lasu w którym ukrywali się Żydzi. Jeśli chodzi o nazwiska to pamiętam tylko: Wolfa, Cukicz Sztainwucel. Również pomagał tym Żydom gajowy Władysław Charliński, ten rejon lasu tzw. „Uroczysko Holiczany” bezpośrednio nadzorował. Niezależnie od pomocy w żywność dostarczałem najpotrzebniejsze dostępne lekarstwa oraz środki higieny. Żydzi byli uzbrojeni. Czy wszyscy z tej grupy 42-osobowej przeżyli, tego nie wiem, bowiem część z nich opuściła bunkier wcześniej przed 1944 r. Jedno jest pewne, że 21 lipca 1944 r. moja rodzina opuściła dom i udała się do lasu, w którym przebywali Żydzi. Ja wraz z 3-ema Kolegami (partyzantami z AK) na prośbę Żydów całą grupę 30 osób (Żydów) przeprowadziliśmy na stronę wojsk sowieckich. Przeprawa z jednego lasu do drugiego była b. trudna i ryzykowna, bowiem trzeba było pokonać 150-metrowy odcinek odsłonięty pomiędzy lasami. W czasie tej przeprawy Niemcy nas zauważyli i zaczęli ostrzeliwać z karabinów maszynowych. My wszyscy czołgając się szczęśliwie dotarliśmy do wojsk radzieckich. Wojsko Radzieckie przyjęło całą grupę Żydów i troskliwie nimi się zaopiekowało, a my tzn. Adam Łukaszczuk, Wicek Śliwiński i Franek Śliwiński udaliśmy się do swojej jednostki wojskowej AK.
Nasu[wa] się pytanie dlaczego o tej sprawie tak długo milczałem, na to złożyło się wiele powodów. Zaraz po wkroczeniu Wojsk Radzieckich mój ojciec został w październiku 1944 r. aresztowany przez UB i NKWD i wywieziony na Syberię. Ja od 1947 roku studiowałem w Łodzi, a w 1950 roku zostałem aresztowany przez UB i skazany przez Sąd Rej. Wojskowy w Warszawie na 9 lat więzienia, jako więzień polityczny z czego 5 lat odbyłem kary, a następnie zwolniony na warunkowe przedterminowe. Przez następne lata byłem ciągle prześladowany przez UB. W roku 1972 wraz z całą rodziną wyjechaliśmy do pracy w Algierii, Maroku, skąd wróciłem w 1992 roku.
No faktycznie, zajebisty bohater i żołnierz wyklęty. Dwa lata noszenia koszyka do lasu (ciekawe za ile?) dla żydów a potem uciekł do ruskich w 1944r. W PRL tak prześladowany ze w 1972 wyjechał do pracy w Algierii i Maroko. Cholernie go ubecja wyklęła. Jakoś znam innych bohaterów walczących i faktycznie wyklętych a nie dziadków opowiadających bajki a teraz wielcy zasłużeni działacze