Siedzi baca z zapłakaną gaździną na werandzie i mówi do niej:
- Słuchaj no, Jagna! To, że zbójcy nos napodli to nic, to ich zbójecka zec. To, że dom łograbili to nic, to ich zbójecka zec. To, że stodołe spalili to tez nic, to ich zbójecka zec. To, że łowiecki pokradli to tez nic, to ich zbójecka zec. To, że Ciebie zgwałcili, to też nic, to też ich zbójecka zec. Ale że ty przy tym dupą ruszałaś, to jest już czyste kurestwo!
- Słuchaj no, Jagna! To, że zbójcy nos napodli to nic, to ich zbójecka zec. To, że dom łograbili to nic, to ich zbójecka zec. To, że stodołe spalili to tez nic, to ich zbójecka zec. To, że łowiecki pokradli to tez nic, to ich zbójecka zec. To, że Ciebie zgwałcili, to też nic, to też ich zbójecka zec. Ale że ty przy tym dupą ruszałaś, to jest już czyste kurestwo!