Mmmm, uwielbiam obserwować takie toksyczne pary. Ostatniego lata spotkałem taką parkę w Sopocie, szarpali się, wyzywali i grozili samobójstwami (co ciekawe wyglądali z wierzchu na normalnych ludzi), więc jako, że miałem 20 minut do pociągu i piwerko na drogę, to nieomieszkałem podejść i popatrzeć. Jak już mi się znudziło a piwerko rozpaliło we mnie ludzkie uczucia, powiedziałem z pozycji mędrca ulicznego, że powinni zgłosić się na terapię, dla własnego dobra, reakcja była do przewidzenia - laska zmieniła kierunek swojej agresji w moją stronę, i łkając krzyczała, żebym się nie wpierdalał i na co się gapię itp. Ja oczywiście w śmiech a jej koleś ją trzyma i uspokaja (mądrze poczynił, wiedział, że w razie czego, to głównie on oberwie), "pożartowaliśmy" sobie jeszcze chwilę i poszedłem na pociąg z poczuciem spełnienia dobrego uczynku, bo jak odchodziłem, to już się nie bili - dzięki mnie